Rok szkolny 2024/2025
Nauczyciele
* mgr Justyna Szałachwij
*mgr Aneta Nowak Belina
Personel pomocniczy:
*Krystian Czub (pomoc nauczyciela)
*Wioletta Tłuczek (pomoc obsługowa)
6 URODZINY MIESZKA I KORNELA
6 URODZINY TOSI
6 URODZINY FILIPA B.
6 URODZINY ELIZY
6 URODZINY PATRYKA
5 URODZINY HANI S.
5 URODZINY MICHAŁKA P.
5 URODZINY MICHAŁKA F.
5 URODZINY ANTOSIA
5 URODZINY HANI P.
5 URODZINY IGUSI S.
5 URODZINY IGUSI W.
Zimowe rady
Prószy śnieg i mróz się stara.
Nie siedź w domu jak niezdara.
Zima – na dwór wyjść wypada,
patrz, po torze mknie gromada.!
Slalom wybrał Patryk dzisiaj,
aby sprawdzić narty Krzysia.
A pod górką rzut śnieżkami
albo biegi z przeszkodami.
Nikt nie płacze, nie narzeka,
bo od lata na to czekał.
Jedną radę dziś ci dam:
Szalik, czapkę, załóż sam,
łyżwy przypnij i gotowy!
Baw się dobrze, wracaj zdrowy.
Bałwan ze śniegu – Barbara Kossuth
Ulepiły dzieci
Ze śniegu bałwana,
W kapeluszu, z fajką w zębach
Wygląda na pana.
Pewno ci tu zimno,
śniegowy bałwanie,
chodźże do nas do przedszkola
na ciepłe śniadanie.
Zaiskrzył się bałwan,
jakby śmiał się z tego:
– Mróz – to mój przyjaciel,
– stopniałbym bez niego.
Kto to? – Hanna Ożogowska
Na podwórku już od rana
dziwny gość zawitał.
Nie rusza się, nic nie mówi,
o nic nie pyta.
Twarz okrągła, nos – kartofel,
oczy – dwa węgielki,
szyi nie ma,
nóg nie widać,
a jak beczka wielki.
Koszyk stary jak kapelusz
ma na czubku głowy.
Któż to taki? Czy już wiecie?
To bałwan śniegowy.
że śnieg powinien być kolorowy?
Albo zielony, albo czerwony,
liliowy albo beż.
Śnieg ten lepiłoby się wspaniale,
a bałwan biały nie byłby wcale
albo zielony, albo czerwony,
liliowy albo beż.
Śnieżki tak samo w zimowej porze
byłyby wtedy w jakimś kolorze:
albo zielone, albo czerwone,
liliowe albo beż.
Bardzo kolory by się przydały,
a tu tymczasem wciąż pada biały,
biały bielutki, miękki mięciutki,
świeży, świeżutki śnieg.
Tu jestem.
W suchych liściach
lecących z szelestem,
w barwnych liściach,
czerwonych i złotych,
co nad ziemią się kładą pokotem…
To już jesień te listeczki
z wiatrem woła:
– Opadnijcie, moje złote i czerwone,
jestem jesień, przyszłam tutaj,
w waszą stronę.
będą z listków bukieciki
złote dla nas.
śliczny, złoty wrzesień…
Teraz nam październik
Dała pani jesień…
Coraz później wstaje,
Ptaszki odlatują,
hen, w dalekie kraje.
Cicho śpią kasztany,
każdy błyszczy pięknie,
niby malowany.
różnokolorowe,
te są żółto-złote,
a tamte – brązowe.
Słonko świeci, grzeje…
aż tu nagle skądejś
wichrzysko zawieje.
nazbiera, napędzi…
tak się pan listopad
nauwija wszędzie.
Chcą zrobić z liści barwny bukiecik
Listki czerwone jak malowane
Leżą pod klonem i pod kasztanem
Liście pod wierzbą błyszczą srebrzyście
Serduszka złote spadają z brzozy
Jaś ma ochotę w bukiet je włożyć
Gdy ten bukiecik stanie na stole
Ozdobi dzieciom całe przedszkole
Tysiące szpilek nosi na grzbiecie
I na te szpilki chętnie nakłada
Jesienne liście drzemiące w sadach
Po pierwsze z liści
Sady starannie chciałby oczyścić
Po drugie: kiedy nastanie zima
Musi mieć z liści miękkie posłanie
Spaceruje w parku
I rozdaje wszystkim
Swe skarby w podarku
Kolorowych liści
I smutek zamienia
W roześmiane myśli
Albo do kieszeni –
Kasztanów, żołędzi
I złotych promieni
Roześmianym echem
A potem pożegna –
Cichutko, z uśmiechem…
Robimy w nich dziurki
A potem je można
Nawlekać na sznurki
Tak robi się lejce
Naszyjnik z korali
Kasztany, kasztany
Będziemy zbierali
Piękne jabłko co się w sadzie rumieni
Garść orzechów na leszczynie zbieranych
Spadające z wysoka kasztany
Pełne maku słodkiego makówki
I czepliwe, łopianowe główki
Strąk fasoli i kapusty łuszczyny
I czerwone jagody, kaliny
I na klonach nasionka skrzydlate
Co z jesiennym ścigają się wiatrem
Do samego południa
Świat jest nudny i ciemny
Jak zaklęta studnia
Duże – siedzą w szkole
A chodzą po ulicy
Same…parasole